Archiwum 20 lutego 2012


lut 20 2012 I co z tego wyjdzie...?
Komentarze (1)
...2:39 kolejna nie przespana noc i pomysl by zalozyc bloga... Zwykle (moze nie do konca) zycie dziewczyny, ktora nie wie, gdzie ma wylac emocje i natlok mysli towazyszacy jej w kazdej minucie czasu, ktory spedza "przezywajac zycie"... Dzisiejszej nocy przeroslo to moje oczekiwania pomysly wpadaly mi do glowy jeden po drugim setki fraz wpisanych w google i wreszcie co? - BLOG... Musze sie gdzies wykrzyczec, by moc w spokoju zasnac z poczuciem, ze ktos mnie "wysluchal" ... Mieszkam sobie w Anglii lamie sobie jezyk by porozumiec sie w kazdej "normalnej sytuacji" i co? I nic nie jestem jedyna emigrantka na wyspie... (Ciekawe czy nie zatonie swoja droga od nawalu ludzi jaki sie tu znajduje:)) Czy ja w ogole jestem jedyna? Kiedys bylam... Jedyna corka, siostra, wnuczka, dziewczyna... A teraz co? Mam brata, nie mam dziadkow, z 15 kuzynow i singiel z przymusu... Na dodatek pol sierota masowo zmuszajaca bliskich do emigracji... :) Tak tak kupuje bilety i nie ma odwrotu bo przeciez na marne pieniedzy nie wydalam... Tak stalo sie z mama i bratem, ktory juz niedlugo ze mna bedzie... Jestem tu prawie rok, poza tym, ze rozlecial mi sie dlugoletni zwiazek nic nie osiagnelam... Wiecie jak to jest jak sie traci milosc? Kazdy kiedys przezyl zawod milosny ja to mialam na wlasne zyczenie... Nigdy nikomu o tym nie mowilam ani nie pisalam... Ja chcialam wyjechac, nie wiedzialam jak mam sie rozstac z osoba po 2,5letnim zwiazku... Nie wiedzialam jak mam powiedziec, ze moja milosc do niej chyba wygasla... Uknulam sobie plan, ze pojade do Anglii i wtedy rozstanie bez bolu... Teraz wiem, ze to byl blad mojego zycia... Po zaledwie dwoch tygodniach w Anglii nie moglam juz zyc bez tej osoby rozstanie pomoglo mi zrozumiec jak ja bardzo kocham, ze nie wyobrazam sobie bez niej (tej osoby) zycia... Znacie przyslowie "Kto pod kim dolki kopie sam w nie wpada?" Jak sie ocknelam, ze to byl chwilowy kryzys bylo juz za pozno... To druga strona przestala mnie kochac teraz jest z kims innym od naszego rozstania a moj polroczny wyjazd do Anglii sukcesywnie sie przedluza (jak narazie o pol roku) Zabijajac pustke "przywoze" sobie rodzine... Pomaga... Ale mama brat czy bratowa nie dadza tego co potrzebuje... Takze tak w skrocie wyglada moje zycie w ktorym zaden dzien nie moze sie obejsc bez jakiejs przygody.... W kazdy dzien wplatana jest tesknota i nadzieja, ze moze mnie jeszcze kocha i znow bedziemy razem... Myslalam do niedawna ze mi przeszlo zajelam sie randkowaniem... Nic nie dalo znow jestem przygnebiona mam podkrazone oczy i nic nie jem.... Dobranoc :)
chwascik